- MAMO!!! - Krzyknęła - TU SĄ JAKIEŚ WILKI!!!
- Cicho nic Ci nie zrobimy... - Chciała powiedzieć Susan, ale wilczyca znikła - Hmm...
Poszliśmy dalej... Potem zza drzew wyskoczyły cztery wilki. Jednym z nich była ta malutka wilczyca, którą przed chwilą spotkaliśmy.
- Kim jesteście i czego chcecie? - Odezwał się duży samiec, widocznie był samcem alfa
- My... wyszliśmy na dłuższą przechadzkę - Odpowiedział Malto - Tylko tędy przechodzimy...
- Kochanie spokojnie! - powiedziała jakaś wilczyca.
Obcy samiec zaklął coś pod nosem i odszedł.
- Kochanie zachowuj się mamy gości! - warknęła samica
- Jejciu! Ale wy jesteście duzi! - Zachwycał się jeden z szczeniaków- Nigdy nie widziałam obcych wilków!!!
Ivan który dotąd milczał odezwał się:
- Taaak, ale proszę nie zachwycaj się tak, bo dziwnie się czuje.
- Zapraszamy na kolację - powiedziała właścicielka terenów - Na pewno jesteście głodni. Nieprawdaż?
- Może troszkę - Powiedziałem i poszedłem za wilczycą.
-Chodźcie, z nami jesteście bezpieczni- rzekł miłym głosem Malto.
Swift, Azura i Susan trochę się wahały, ale zdecydowały pójść za nami.
Zjedliśmy kolację, od właścicieli dostaliśmy jedną z jaskiń gdzie mogliśmy przenocować i miło spędzić czas...
Wypatrując przez wejście do jaskini zauważyłem podobną Waderę do mnie i mojego ojca, ale rodzaj sierści miała taką jak Ivan po matce!?
-Ire, chodź spać późno już, a jutro przed nami daleka droga- Rozległ się krzyk Swift.
Poszedłem spać.
Następnego dnia wybraliśmy się z samego rana do domu.
-Wstawać! zmywamy się.. - Krzyknąłem z całej lagi!
-Psie uspokój się to jeszcze wcześnie- Odpowiedział Ivan zamykając oczy
-Ire ma rację powinniśmy wracać, będą nas szukać... - rzekła Azura
Ogarnęliśmy się i uciekliśmy w stronę swojej Watahy...
(Dokończ ktoś z wymienionych wilków)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz