wtorek, 22 października 2013

Od Tear Dristress Do Nali

Była pora obiadu czy tam polowania. Upolowaliśmy wielkiego, dorosłego samca jelenia.
Gdy zaczeła się uczta zaczeły się narady, żarty, rozmowy i kłótnie.
Nie chciałem się wpraszać w rozmowy, ale i tak z daleka wszystko słyszałem.
Siedziałem sam pod drzewem obok malutkiej rzeczki.
Młóde alfy zbierając swój kąs mięsa odeszły na brzek rzeczki przechodząc obok mnie. Moją uwagę przykuła Maila. Gdy przeszłą obok spoglądałem w jej stronę i śledziłem oczami. Maila ignorowała mnie gdy przechodziła. W końcu miałem niską rangę w hierarhi a ona na samym szczycie.
-A ty nie jesz? Padniesz z głodu.- Przyszedł Jack, martwiąc się o moje zdrowie. Od razu odwróciłem się.
-Nie, niech zjedzą inni. Ja mogę później.- Odpowiedziałem mu.
-Ah tak? Rozumnę, ale zdobycz powoli zanika w ich brzuchach. I proszę nie patrz się w ten sposób na Maile. - Dokończył. Bez słów odeszłem od drzewa i skierowałem się w stronę padliny.
Jack spojrzał na mnie kontem oka. Po czym sam odeszedł do swojego pokolenia.
Zaczełem jeść ofiarę. Każdy się bawił z rówieśnikami z Watahy, niektórzy już poszli w swoje strony.
W jelenia i moją stronę zmierzała Nala.
-Mogę się przyłączyć?- Zapytała.
-Do czego?
-Spóźniłam się, mogę zjeść z Tobą? W ogóle czemu jesz sam? - Dopytywała się i dopytywała..
-Tak możesz i jem sam bo lubię. Nie odczuwam potrzeby towarzystwa.
Wadera spóściła pyszczek i wzieła kęs mięsa.



(Nala?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz