- Dlaczego ty taki jesteś...? - po tych słowach wyszła...
Leżałem sam w jaskini zastanawiając się nad słowami matki... nie moja wina... taki się już urodziłem... nikt nie musi spędzać ze mną czasu jeśli nie ma ochoty... Rany nadal bolały ale wstałem i bez słowa omijając wszystkich poszedłem do tego miejsca, które było moim ulubionym... :
Wskoczyłem powoli na skałę i... i leżałem... patrzyłem się na mrok przede mną... co poradzić... zostałem sam... może i tak lepiej... Zszedłem ze skały, rany już nie krwawiły ale nadal trochę bolały. Położyłem się pod drzewem obserwując latające nade mną kruki...
- I co teraz...? - usłyszałem głos za mną
- am nie wiem... odpowiedziałem i się odwróciłem
To była Avishia...
( Avishia ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz